Rowerek biegowy uważam za zakup niemniej niezbędny niż wózek. Obydwie nasze córki korzystały z tego środka lokomocji i po latach doświadczeń uważam go za najbezpieczniejszy i najbardziej uniwersalny. A to za sprawą przejęcia pełnej odpowiedzialności przez dziecko, nad duetem złożonym z własnego ciała i roweru. Nawet najbardziej opiekuńczy i helikopterowy rodzic, choćby chciał nie ma za bardzo możliwości ingerencji. A to często jest kluczem do zdobycia kolejnych sprawności, przez otoczone kokonem przesadnej uwagi pociechę. Wiem coś o tym, bo sama asekurowałam kijkiem jadące -uwaga! – rowerem z pedałami i doczepionymi kółkami własne dziecko. Czyniłam tak pomimo kasku i bocznych kółek. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać fakt, że córka rozpędzała się na nim do granic swoich możliwości, po czym wykonywała mrożący krew w żyłach nagły, silny zwrot kierownicą. Ten iście cyrkowy numer polegał na jeździe na przednim i jednym tylnym bocznym kółku po ciasnym łuku – w moim odczuciu na granicy życia i śmierci. Niestety również ja biegam za gokartem, w którym Marysia z obłędem w oczach wykonywała podobny manewr. I gokart pomimo swoich 4 kółek i nisko położonego środka ciężkości, również stawał się na chwilę pojazdem dwukołowym. Moje serce uspokoiło się dopiero przy rowerku biegowym. (więcej…)
Temat może trochę niezgodny z aurą i porą roku, ale reminiscencje wakacyjne mogą okazać się pomocne, żeby ją przetrwać. Niezgodny, nie znaczy jednak nieaktualny, bo dzisiaj dziecię moje nie było zachwycone możliwością popływania właśnie. Ja wiem, że pogoda za oknem nie nastraja do zrywania się rano, żeby pójść w ramach lekcji wf-u na basen. Ja wiem, że to, że dziecko lubi pływać w jeziorze, lubi wodę i chce się nauczyć pływać, nie oznacza wcale, że polubi basen. I wiem też, och tak, pamiętam dobrze, że jest różnica pomiędzy letnim dniem i czystym jeziorem z rybami i drewnianym pomostem, a zorganizowanym przybytkiem, w którym ilość ludzi przypadająca na jednostkę objętości wody jest hmmm … inna. Nie każdy w jesienny wietrzny dzień, ma ochotę zanurzać głowę pod zimną wodę na komendę. Ale żeby choć trochę przełamać basenową awersję i wspomóc naukę pływania, postanowiliśmy wypróbować w bardziej sprzyjających warunkach podczas wakacji, groźnie wyglądająca płetwę rekina Swim Fin. (więcej…)
Gokart Buzzy firmy Berg kupiliśmy dla dwuletniej córki z nadzieją, że tymczasowo zastąpi wywrotny rowerek, a jednocześnie nauczy trudnej sztuki pedałowania. Nie zawiedliśmy się, bo tak dokładnie się stało. To stabilny pojazd, znacznie przewyższający pod tym względem trójkołowce i klasyczne rowery z doczepionymi bocznymi kółkami. Dzięki temu dziecko może skupić się na kręceniu pedałami i opanowuje tę sztukę w komfortowych warunkach. My z kolei, nie biegamy za nim z obłędem w oczach i zaciśniętymi zębami. (więcej…)
Hipnotyczna alternatywa dla kolorowych ekranów. Swingy Thing Fat Brain Toys to drewniane wahadła i bramki obracające się wokół metalowej osi. Wprawienie ich w chaotyczny ruch jest bajecznie proste, ale Swingy – to wyzwanie. Realizacja załączonych 52 zadań – kombinacji ruchów poszczególnych części, w określonych kierunkach, wymaga precyzji i nade wszystko determinacji. O ile pierwsze sukcesy podobno są całkowicie przypadkowe, praktyka pozwala osiągnąć zamierzone rezultaty. Części wahadłowe poruszają się z minimalnymi oporami, a więc po pierwsze bardzo szybko, a po drugie niczym sejsmograf, są odzwierciedleniem precyzji naszych ruchów. (więcej…)
Jesteśmy świeżo po majowym wyjeździe w góry. Pojechaliśmy razem z prawie-dwulatkiem, który nie jest kozicą górską. To znaczy – myśli, że jest, ale my widzieliśmy wyraźnie, że się myli. Konsekwencją tego, że droga trudna i długa, jest oczywiście to, że musieliśmy ślimaka, o ego kozicy, nosić. Czasem wbrew jego woli, żeby był jakiś postęp w wycieczce. I tutaj potrzebne jest dobre nosidło. (więcej…)
Wiosna jest czasem, kiedy więcej energii i determinacji wkładam w wypędzanie dziecka z domu. Dzieci są różne i niektóre trzeba pędzić w drugą stronę, ale mi trafił (a może sama wyhodowałam?) egzemplarz typowo pokojowy. (więcej…)
Pojazdy do składania – przedstawiam dzisiaj zabawkę genialną. Podbiła serca naszej całej rodziny, sprawiając, że nagle zapragnęliśmy wydać na nią wszystkie pieniądze, nawet te na jedzenie i na dentystę. Zwłaszcza te na dentystę. (więcej…)
Wózek Taga to genialny produkt, będący rowerem i wózkiem spacerowym w jednym, przy czym oba te rozwiązania są dopracowane i świetnie ze sobą współpracują. To rozwiązanie dla rodziców, chcących swobodnie korzystać z infrastruktury, którą oferuje miasto (więcej…)
Ten kto jeździł na rowerze z dzieckiem w foteliku, czuje problem. Bo o ile mamy na rynku ogromny wybór kocyków, śpiworków, mufek i poduszek do wózków, o tyle wycieczka rowerem nie jest dla dziecka już tak komfortowa pod względem warunków termicznych. (więcej…)
Niczym nieskrępowany amerykański pomysł. Coś pomiędzy lataniem, huśtaniem i surfowaniem. Radosne ślizganie się po cząsteczkach powietrza, z dyskretną pomocą sznurka, równoważącego siłę grawitacji. Swurfer w zasadzie nie ma pierwowzoru i został wymyślony od podstaw. Plaża, dzieci, kawałek drewna, nasunęły twórcy myśl, której materialny efekt możemy podziwiać na filmie: (więcej…)