Grafikę powyżej zmontowało dla mnie moje jedenastoletnie dziecko – na okoliczność tematu którym mnie zresztą zainspirowało. Otóż wydaje mi się, że są pewne formy aktywności, zajęcia zarezerwowane nieformalnie dla dorosłych, nie do końca słusznie. Oddzielone trochę sztuczną granicą potrzebują być może małego impulsu, żeby przenieść się do niższej kategorii wiekowej, bo tak naprawdę wcale specjalnie poważne nie są. Uzmysłowiła mi to moja jedenastoletnia córka, która któregoś dnia oznajmiła, że zakłada bullet journal. Odgoniwszy pierwszą myśl, że oto moje dziecko niechybnie zeszło jednak na złą drogę, zapytałam rozsądnie, cóż to właściwie oznacza. Dowiodłam tym samym swojej ignorancji i pozostawania w tyle za pewnymi tendencjami, które dotarły już do powszechnej świadomości. Przewertowawszy pobieżnie treści dotyczące tematu dowiedziałam się, że bullet journal to coś pomiędzy planerem a pamiętnikiem, okraszonym odrobiną scrapbookingu (rozumianego jako ręczne dekorowanie). (więcej…)
Poszukując nowych, oryginalnych zabaw plastycznych dla córki natknęłam się na Gelli Plate. Technika monotypii była mi do tej pory nieznana od strony praktycznej, ale efekt jaki można dzięki niej uzyskać podbił nasze serca. Gdyby termin monotypia do kogoś nie przemawiał, to powiem tak – Gelli Plate to coś w rodzaju dużego stempla. Ale jest z nim o wiele więcej uciechy, bo sami układamy wzór z tego, co wpadnie nam w ręce. (więcej…)
Jeśli czegoś w domu mamy bardzo dużo, to na pewno są to przybory plastyczne. Nasze dziecko szybko nauczyło się cenić je wyżej niż zabawki. Mamy dziesiątki pudełek z kredkami, różne rodzaje farb, parę zestawów pędzli i mnóstwo markerów. Większość z tych rzeczy ma swoje fabryczne pudełka i daje się jako tako ułożyć. Ale mamy też takie, które pudełek nigdy nie miały i same znajdowały sobie miejsce. A to za biurkiem, a to pod regałem, a to wśród książek a to … nie wiadomo gdzie. Doszliśmy do wniosku, że trzymanie takich przedmiotów gdzie popadnie mocno ogranicza ich użyteczność i pora z tym skończyć. Szukaliśmy czegoś, co pozwoli utrzymać cały ten rozgardiasz w ryzach i posortować go tematycznie. A jednocześnie umożliwi przenoszenie tego całego artystycznego majdanu. (więcej…)
Pomysł tak świetny, jak prosty. Tkanina drukowana w wykroje lalek (Doll Robert Kaufman), zupełnie nieszpetne, o swoistym uroku i miękkim bardzo sercu. Świetny pomysł na niebanalny i niedrogi prezent dla młodzieży miłującej pracę z igłą i nitką, albo dla tej, która to zamiłowanie dopiero odkryje. Posiada ta zabawka walor edukacyjny niby oczywisty, a jednak nie do przecenienia. Całe lata zajęło mi zrozumienie, dlaczego ubranko, które wykroiłam misiowi, tak bardzo zmniejsza się po zszyciu brzegów. A tu proszę – producent widać, że wie, że tak się stanie i dodał odpowiedni margines, o którym zawsze zapominałam. Ale ktoś kto dzisiaj zagniatał ciasto na szarlotkę, zapominając dodać jajek i psiocząc na mąkę, co zła jest i „się nie klei”, może mieć również problem z szyciem. I życiem. Taki świat. (więcej…)
ScrawlBox to inaczej prenumerata pudełka – niespodzianki z akcesoriami plastycznymi i jest to propozycja dla starszych dzieci. W jakim wieku, to bardzo indywidualna sprawa, ale myślę, że takie z zacięciem plastycznym będzie na nie gotowe około 10 roku życia. Górnej granicy nie ma, bo jest to produkt jak najbardziej odpowiedni również dla dorosłych. Razem z pudełkiem do „bazgrania” (scrawl – bazgranina) otrzymujemy – po pierwsze sporo radości – jak to bywa z niespodziankami, po drugie – sensowne materiały artystyczne, których być może nigdy byśmy nie poznali (ScrawlrBox – daje niezły przegląd rynku), a ponadto wyzwanie plastyczne i dobrą, relaksującą zabawę. Po dłuższym okresie subskrybowania, jesteśmy nieźle zaopatrzeni w materiały. Ponadto mniej więcej już wiemy, jaka technika nam się podoba, a jaka nie i w którym kierunku chcemy się rozwijać. (więcej…)
Przechodziłam dzisiaj obok stoiska z zabawkami, zmontowanego naprędce pod chmurką, na którym leżała lala. Leżała na brzuchu, podpierała głowę rękami, fikała nóżkami i śpiewała – aaa. (więcej…)
Praska do kwiatów jest prostym przyrządem, do suszenia kwiatów i innych części roślin. Składa się najczęściej z dwóch deseczek, skręcanych ze sobą przy pomocy umieszczonych w narożnikach śrub i naprzemiennie ułożonych warstw tektury i bibuły, pomiędzy nimi. Niby podobne w działaniu do grubej książki z kartkami, ale jednak nieco lepsze ze względu na regulowaną siłę docisku i warstwy tektury rozkładającej go tak, jak trzeba. (więcej…)
Można sobie zamówić kawałek lasu do domu, chociaż lepiej przynieść samemu. Tak czy siak – pomysł bardzo mi się spodobał, zwłaszcza w zestawieniu z komercyjnymi, plastikowymi domkami wróżek. Ich progu – założę się – żadna szanująca się przedstawicielka świata wyobraźni, za tony magicznego pyłku by nie przestąpiła. (więcej…)
Nie mogłam się powstrzymać – znalezione na Etsy u Fairyfolk filcowe króliczki w jajkach są hmmm … urokliwe. Nie znam się na technice filcowania, ale przypuszczam, że za jej sprawą powstały. Kosztują niemało, ale jako wyjątkowy prezent tematyczny związany z Wielkanocą nadają się świetnie. Wykonywane na zamówienie, mają duże uszy, małe różowe nosy i puszyste ogony. Mieszkają w filcowych jajach w odcieniach pastelowych: różowym, żółtym, fioletowym, niebieskim i turkusowym.
Niby nic w tym nadzwyczajnego, aczkolwiek rozmach i pomysłowość, a w tle – rodzicielskie zaangażowanie, robią na mnie wrażenie. Kombinację kartonowych pudeł mama z Filipin (powiązana zresztą zawodowo z biznesem kulinarnym), przekształciła w pastelową, w pełni wyposażoną, zabawkową kuchnię dla swojej małej córki.
Pomysł może nie jest nowy, ale wykonanie jedyne i niepowtarzalne – jak zresztą w przypadku każdego tego typu projektu. Dbałość o detale – drzwiczki z uchwytami, pokrętła z pokrywek przy kuchence pozwalają odpocząć dziecięcej wyobraźni w kwestii technicznej, poczuć się jak w prawdziwej kuchni i skupić na „gotowaniu”.
Nasza córka zrobiła ostatnio telewizor z kartonu i muszę przyznać, że podczas tworzenia sprzętu i ramówki programowej było zabawnie. Programy informacyjne były zaprawione sporą dozą fantazji, ale to się przecież zdarza i w prawdziwym życiu.
Zdjęcia: popsugar.com