Dobrze jest, jeśli dziecko ma pasję. Bo jest nadzieja, że ona nada kierunek jego życiu. Że będzie robiło to, co lubi i może jeszcze nawet potrafi się z tego utrzymać. Jeśli nie pasja, bo ona trafia się rzadko, to niech to będzie przynajmniej upodobanie. Podobno każde dziecko potencjalnie je ma, chociaż oczywiście może się nie rozwinąć, bo okoliczności temu nie sprzyjają. To nasze rodzicielskie zadanie – żeby tak się nie stało.
Zainteresowania
Wielokrotnie w rozmowach z rodzicami daje się wyczuć zawoalowaną dezaprobatę, że dziecko właściwie nie ma wyraźnych zainteresowań.
– No… przy komputerze dużo siedzi. – Ale co przy nim robi? – No, gra.
Ciężko z tego wysnuć wniosek, że u podłoża takiego spędzania czasu leży jakaś pasja, chociaż zdarza się i tak. Przemysł „growy” opiera się przecież na ludziach, którzy je wymyślają, testują, grają, recenzują – muszą to zapewne lubić. Natomiast dziwne byłoby gdyby wszystkie pasjami (a nie – z pasją) grające dzieci, znalazły w nim swoje zawodowe miejsce. Dlatego warto poszukiwać, proponować, podsuwać.
Nam się akurat poszczęściło, bo córka urodziła się z kredką w garści, można rzec. Nie wiem, czy oznacza to wyraźny talent, ale na pewno upodobanie, bo zawsze lubiła rysować. Gdy byłą mała, pełniło to rolę swoistej terapii zwalczającej stres, w tej chwili bardziej zastąpionej przez czytanie. Niemniej jednak, idąc tym tropem, na początku roku szkolnego zapisaliśmy córkę do profesjonalnej szkoły rysunku Creosfera w podwarszawskim Milanówku.
Creosfera – nauka rysunku w dobrej atmosferze
Szkoła, bardzo sympatycznie prowadzona, oprócz kursów dla dzieci przygotowuje również młodzież do egzaminów na ASP i architekturę. Polecam, bo w odróżnieniu od niektórych osiedlowych zajęć plastycznych dla dzieci, tam naprawdę uczą rysować. Zajęcia odbywają się raz w tygodniu i trwają dwie godziny.
Godziny, na które nasza córka czeka i chętnie jeździ, pomimo, że razem z podróżą zabiera jej to niemal pół soboty. Chętnie, bo robi tam to co lubi, a oprócz tego „wiesz mamo, w Creosferze można normalnie porozmawiać, inaczej niż w szkole”. No tak. A co udało się Creosferze „wycisnąć” z naszej dziewięciolatki podczas pierwszego roku nauki, można obejrzeć na zdjęciach. Są wśród nich obrazy rysowane z natury, ze zdjęć i rysunków, nie wszystkie dokończone, mniej i bardziej udane, wybrane bez większego namysłu.
Monika
20 lipca 2016Talent i pasja który podziwiam od dawna :). Serdeczne pozdrowienia dla Ł.
Po przeczytaniu posta zabrałam się za „przeszukiwanie” okolicznych Domów Kultury i znalazłam … warsztaty szycia na maszynie – muszę się zapisać :).
fajnedladzieci
27 lipca 2016Szycie na maszynie ma szalenie praktyczny wymiar i zawsze pozostawało dla mnie niezgłębioną tajemnicą. Materiał żył zawsze własnym życiem i moja maszyna nijak nie potrafiła go okiełznać, a efekt zaskakiwał mnie za każdym razem i nigdy pozytywnie.