Nie wiem jaki macie stosunek do kupowania rękodzieła dzieciom. Wymagania wobec drobnej wytwórczości są dzisiaj dość wysokie. Mamy je z czym porównywać i pomimo ze są tworzone w małych manufakturach, my jako konsumenci nie dajemy im taryfy ulgowej. Często jednak te limitowane dzieła porównanie nie tylko wytrzymują, ale zdecydowanie przewyższają dbałością o detal i oryginalnością pomysłu. A dodatkowo oferują nam coś jeszcze. Coś w rodzaju namysłu, namacalnego kawałka czyjegoś życia, dobrych chęci, innowacyjnej myśli i nadziei, że zostanie dobrze przyjęta. Osobiście bardzo sympatyzuję z drobnym biznesem, do którego przecież i rękodzieło można zaliczyć.
Dlatego czasem zaglądam na DaWandę, albo do Pakamery i węszę. Lampy Little Lights zwracają uwagę swoją nieszablonowością. Te drewniane lampy – dekoracje w nietypowych kształtach wytwarzane są w niewielkim krakowskim warsztacie. Nie widziałam nigdy niczego chociażby podobnego. „To małe obrazy nad którymi pochylamy się z czułością” – tak piszą o sobie twórcy i wierzę, że tak właśnie jest, bo lampy wyglądają na bardzo wypieszczone. Lite drewno sosnowe, dopracowane ręcznie jest podświetlane niskoenergetycznymi lampkami LED. Funkcja użytkowa współegzystuje bezkolizyjnie z funkcją ozdobną, bo Little Lights są i dobrym źródłem światła np. do czytania wieczorami i dekoracją godną „zawieszenia oka” w dzień.
Te lampy przełamują stereotyp lampki nocnej z nieśmiertelnym kloszem i nóżką. Firma oferuje również możliwość zaprojektowania lampki wg wytycznych klienta – np. ulubiony świecący napis. Nic dziwnego, że Little Lights dokonują ekspansji na światowy rynek i myślą o kolekcji dla dorosłych i coś mi się wydaje, że będzie z tego przynajmniej „Big Flash”.