Kupowanie butów niespełna dwulatce polega na tym, żeby wmówić jej, że ich potrzebuje, zawlec ją do sklepu, który ją niespecjalnie interesuje, a następnie zajrzeć kamerą endoskopową zamontowaną na wskazującym palcu w rejon palców, bądź pięty – jeśli idziemy na łatwiznę. Potem trzeba zmusić do przejścia paru kroków, choć ta stoi jak przylepiona, pomimo, że wcześniej biegała jak zwariowana. A na końcu trzeba się zapytać: (więcej…)
Nie chciałabym zbyt dużo pisać o tej serii książek, bo mogłabym niechcący im zaszkodzić. Większość recenzji, które czytałam, w jakiś sposób mijało się z klimatem opowieści. (więcej…)
Wbrew prognozom pani ze sklepu, że kocyków dla dziecka nie ma co kupować, bo na pewno mnóstwo dostanę – kupiłam. I dobrze, bo córce byłoby zimno. Dlatego bardzo polecam jako prezent dla mającego się narodzić dziecka. Wbrew nieprawdziwemu przekonaniu, że kocyków może być za dużo. Zwłaszcza takich. (więcej…)
Gra Haby Zabawa w chowanego spełnia kryteria gry i zabawki w jednym. Dla tego wieku to właściwe rozwiązanie. Jak to zwykle z Habą bywa i tutaj możemy liczyć na doskonałą jakość, przetestowaną w ich przyfabrycznym przedszkolu. (więcej…)
Można sobie zamówić kawałek lasu do domu, chociaż lepiej przynieść samemu. Tak czy siak – pomysł bardzo mi się spodobał, zwłaszcza w zestawieniu z komercyjnymi, plastikowymi domkami wróżek. Ich progu – założę się – żadna szanująca się przedstawicielka świata wyobraźni, za tony magicznego pyłku by nie przestąpiła. (więcej…)
Kupiliśmy krzesełko do karmienia Polly Magic firmy Chicco, niejako w zastępstwie leżaczka dla noworodka i od razu z myślą o tym, że posłuży dłużej do karmienia – najpierw z tacką, a potem jako dostawiane do stołu wysokie krzesełko.
Krzesełko z wkładką redukcyjną dla noworodków i pałąkiem z zabawkami, funkcję leżaczka dla noworodka spełniało bardzo dobrze. Oparcie można ustawić w 3 różnych pozycjach i zdarzyło się nawet że córka nam w nim usypiała, z czego wyciągnęliśmy wniosek, że jest wygodne – albo że dziecko jest bardzo śpiące.
Tapicerka jest miękka w dotyku i dość łatwo się czyści. Okres przejściowy pomiędzy wkładką dla noworodka, a postacią najbardziej „dorosłą”, wspomaga jeszcze dodatkowa wkładka stabilizująca dziecko w okresie (na moje oko) 6-12 miesięcy.
Koszyk na drobiazgi jest bardzo pojemny i wygodny – wzmocniony dookoła metalową listwą, dzięki czemu się nie defasonuje a dostęp do niego jest bardzo dobry). Tacka praktyczna, choć nieco trudno się wpina – może dlatego korzystaliśmy rzadko, a może dlatego, że po prostu woleliśmy przysunąć krzesełko bliżej do stołu. Fajnym pomysłem jest przezroczysta nakładka na nią, którą łatwo można zdjąć i spłukać pod kranem. Tackę można zamontować i przechowywać na tylnych nogach krzesełka – przynajmniej teoretycznie, bo nam jakoś często odpadała. Składane podłokietniki również bardzo się przydają, jeśli traktujemy krzesełko głównie jako dostawkę do stołu.
Siedzisko można ustawić w sześciu różnych pozycjach ( łącznie z wysokością), co ułatwia dopasowanie do różnych stołów. Krzesło łatwo się składa (wystarczy nacisnąć dwa przyciski po bokach i lekko unieść do góry) i wtedy zajmuje niewiele miejsca stojąc w pozycji pionowej (niebyt pewnie i lepiej żeby dziecko nie miało wtedy do niego łatwego dostępu). Za to rozłożone … potrzebuje sporej przestrzeni i muszę przyznać, że niezliczoną ilość razy potykaliśmy się o nie. Oczywiście, dzięki takiemu szerokiemu rozstawowi nóg jest bardzo stabilne.
Nasza córka zbliża się do ukończenia drugiego roku życia i krzesełko nadal dobrze funkcjonuje i wytrzymuje spore naprężenia. Zyskało nową funkcję i teraz sporo czasu spędzamy pod nim, bawiąc się w sklep. Jest trochęciasno, ale producent pewnie tego nie przewidział.
Jeśli oryginalne sukienki komunijne to jest to, czego szukacie, dobrze trafiliście. Długo przeglądałam aukcje, katalogi, sklepy internetowe. Stawałam przed wystawami salonów i pracowni krawieckich. I ciągle to nie było to, czego szukałam. A szukałam oryginalności, dobrej jakości materiałów, elegancji i … prostoty. I znalazłam – Papilio Kids. Córka miała sukienkę, która zwracała uwagę subtelnością, jakością i niepowtarzalnością. Uwagę tych, którzy rzecz jasna takie rzeczy cenią i potrafią dostrzec. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to bardzo arogancko, ale nie ja ją uszyłam więc mogę nieco popuścić wodze skromności.
Pomógł mi internet, a konkretnie chyba jakieś forum, na którym znalazłam odnośnik do polskiego salonu sprowadzającego szyte na zamówienie sukienki i dodatki z … Białorusi. Sukienka widoczna na tym zdjęciu:
rok temu kosztowała 700 zł i z tego co wiem, była to cena porównywalna z sukienkami z salonów w naszym miasteczku. Sukienkę trzeba było zamówić 2-3 miesiące wcześniej i była szyta na podany wzrost, z możliwością niewielkich przeróbek. Została uszyta po mistrzowsku i pomimo braku przymiarek leżała świetnie. Użyte materiały są wysokiej jakości – takie jak do szycia sukien ślubnych. Poza nietuzinkowym wyglądem, sukienka była też po prostu wygodna, a idąc przez miasto otrzymałyśmy również ofertę kupna, od bardzo gustownie ubranej pani.
Papilio Kids ma w swojej ofercie nie tylko oryginalne sukienki komunijne, ale też stroje na inne okazje – mniej lub bardziej uroczyste, a także stroje szkolne.
Kreatywność wielkanocną trzeba dostosować do wieku i umiejętności, niemniej jednak nie jest to wcale gorszy czas na wykonywania ozdób, niż obfitujący w łańcuchy i ozdoby choinkowe grudzień. U nas powstała palemka i sporo styropianowych jaj pomalowanych farbami i pokrytych techniką decoupage.
Jaja styropianowe są tanie, ale uzyskanie dobrego na nich efektu wcale nie jest proste – styropianowa faktura dość trudno daje się zamaskować. Spod farby wiecznie prześwitują mikro rowki i zagłębienia, a sama farba akrylowa niedokładnie kryje powierzchnie (akwarela i olejna się nie nadają). Niemniej jednak, jeśli wybierzemy jajka o drobnym ziarnie, dobrze wykrojone, a dodatkowo sami wygładzimy je drobnoziarnistym papierem ściernym – możemy uzyskać całkiem znośną powierzchnię.
Odpowiednio dobrane motywy z serwetek, farby akrylowe, konturówka, brokat, perełki w płynie i cienki patyk np. od szaszłyków, do nadziania jajka, potrafią zająć dziecko na długie godziny. W miarę doskonalenia techniki i umiejętności dziecka, możemy pokusić się o kupienie bardziej ekskluzywnego podkładu – są jajka drewniane, porcelanowe i oczywiście naturalne wydmuszki od kurzych poprzez gęsie, aż do strusich. I eksperymentowanie z technikami i możliwościami jakie daje baza z innego tworzywa.
Na YouTube jest bogactwo filmików instruktażowych dotyczących różnorodnego bardzo ozdabiania jaj styropianowych. I chociaż nie mają one wdzięku prawdziwych jaj i wydmuszek, dają sporo możliwości, radości i satysfakcji.
Na zdjęciu jaja styropianowe, ozdobione przez moją 9-letnią córkę.
Nie mogłam się powstrzymać – znalezione na Etsy u Fairyfolk filcowe króliczki w jajkach są hmmm … urokliwe. Nie znam się na technice filcowania, ale przypuszczam, że za jej sprawą powstały. Kosztują niemało, ale jako wyjątkowy prezent tematyczny związany z Wielkanocą nadają się świetnie. Wykonywane na zamówienie, mają duże uszy, małe różowe nosy i puszyste ogony. Mieszkają w filcowych jajach w odcieniach pastelowych: różowym, żółtym, fioletowym, niebieskim i turkusowym.
W Kanadzie w ponad 1300 szkołach w klasach zamontowano rowery stacjonarne. Dzieci, które nie radzą sobie z nagromadzoną energią emocjonalną, które czują się złe, smutne, albo po prostu mają dość siedzenia w ławce – mogą z nich korzystać. Jakież proste, a jakie dalekie od polskiej szkoły. Tej którą przynajmniej ja znam z relacji własnego dziecka i dzieci koleżanek.
Emocje – właściwie jakiekolwiek – są w szkole niepożądane, bo wesołość, smutek, żal czy agresja są przecież elementem niesprzyjającym nauce i na co już w ogóle nie można pozwolić – utrzymaniu dyscypliny. Bo dyscyplina jest w szkole najważniejsza. Niewielu pedagogów ośmiela się hołdować zasadzie, że dyscyplina jest niepotrzebna tam, gdzie rozwiną się więzi i uczucia wyższe. A w każdym razie, nie jest już wtedy najważniejszym narzędziem kształtowania osobowości i umysłu młodego człowieka.
Po ćwiczeniach na rowerze dzieci czują się lepiej, przez co lepiej się z nimi współpracuje. Są bardziej skupione, komunikatywne, odprężone i bystrzejsze. A mniej nerwowe i impulsywne. Nic odkrywczego, bo doświadczył tego chyba każdy, kto podjął jakiś wysiłek fizyczny.
Pojawia się tutaj termin „samoregulacja” zdefiniowanego luźno jako „samouspokojenie”, które wielu uczniom przychodzi z trudem, co jest z kolei źródłem kłopotów i frustracji nauczycieli. Trzeba brać pod uwagę, że każdy przychodzi do szkoły z różnym bagażem emocjonalnym i trudno jest dla wszystkich uczniów stosować te same standardy karności i posłuszeństwa. Jakkolwiek wywrotowo to nie brzmi.
I tak to zamiast pisać o zabawkach wkroczyłam w tematy zupełnie poważne, z zakresu wewnętrznej dyscypliny. Reasumując – takie rowerki mogłyby wyeliminować szereg szkolnych napięć. Czy tez może nie same rowerki, tylko empatyczne podejście nauczycieli i umiejętność ich wykorzystania. To wymaga oczywiście zawierzenia dziecku, że ono naprawdę tego teraz potrzebuje, nie traktowania jako nagrody czy aktywności na zawołanie. A to z kolei wymaga odwagi.
Przyjaciółka opowiedziała mi, że jej syn zapytany na lekcji „Jakie może być jabłko?” odpowiedział: „Obsrane”. Odpowiedź jak najbardziej merytorycznie poprawna, spotkała się z krytyką i odpowiednią adnotacją skierowaną do rodziców. Aczkolwiek można dyskutować nad elegancją takiego zachowania, wydaje mi się, że pewna doza poczucia humoru u nauczyciela, mogłaby rozładować sytuację bez nadawania jej nadmiernego znaczenia. Ewentualnie rowerek stacjonarny zastosowany odpowiednio wcześniej, mógłby zaowocować przymiotnikiem z rodzaju „czerwone”, a już co najwyżej „zgniłe”…