Teatr magnetyczny Bigjigs
Trzy bajki: Kopciuszek, Trzy Świnki i Czerwony Kapturek są tylko marną zapowiedzią tego, co na scenach miniaturowego teatru może się wydarzyć. Szczerze mówiąc my wystawiamy głównie komedie, niekoniecznie zgodne z fabułą wyżej wymienionych historii. Zupełnie nie przeszkadza nam uboga mimika aktorów, którzy co tu dużo mówić – są z drewna. Szybko okazało się jednak, że nieposkromione podrygiwanie całym ciałem (do którego są zdolni dzięki magnetycznemu wsadowi) czyni z nich istoty niemalże (!) z krwi i kości. Poddają się z łatwością naszym pomysłom, a czasem zaskakują nawet dramatycznym brakiem koordynacji, czy nieplanowanym wyjściem poza obręb sceny.
Teatrzyk rozbudowujemy, a fabuła opowieści wzbogaca się o nowe postacie. Niesforny Pentaceratops (brak w zestawie) ingerował ostatnimi czasy w prawie każdą bajkę. Szczególnie wykorzystywał swoją przewagę fizyczną uprzykrzając życie wilkowi z Czerwonego Kapturka. Miał dobre chęci i występował w obronie słabszych, ale po jego harcach w zasadzie nic nie wyglądało tak jak kiedyś. Czerwony Kapturek był raczej zdziwiony niż zjedzony, a scenografia prezentowała się jak puszcza po przejściu kombajnu zrębowego. I zawsze jest problem z ostatnim przedstawieniem. Czas na nie, po prostu nigdy nie nadchodzi.
– No i co Marysiu (3,5 lat) – lubisz ten teatrzyk?
– Tak, lubię! Lubię aż do samych płuc!
Zważywszy na to, że płuca sięgają głębiej nawet niż serce – Marysia naprawdę teatrzyk bardzo lubi. Ale jej 11-letnia siostra również spędziła przy nim chwile pełne uciechy. (więcej…)