O lecie dawnośmy zapomnieli i powoli zaczynamy odczuwać niedosyt aktywności fizycznej z dziećmi. Pogoda nie zachęca, a smog pojawiający się w naszej dzielnicy stał się jej wiernym sprzymierzeńcem. Co tu dużo gadać, czeka nas to bardziej domowe półrocze. Jak się ruszać, jeśli propozycja robienia przysiadów nie spotyka się z erupcją wulkanicznej radości nieletnich? Temat to niezbyt może świąteczny i nijak się ma do prezentów, które zmieszczą się pod choinką ale poruszać się trzeba.
Sala gimnastyczna w domu to science fiction, jeśli metraż ogranicza nawet ilość skarpetek w szufladzie. Ale taki mały jej wycinek – w przedpokoju, w pokoju dziecięcym, ewentualnie w ogrodzie, może nie jest aż tak nierealny jak nam się wydaje. Zmęczeni kupowaniem zabawek „z okazji” postanowiliśmy zainwestować w coś trwałego i podnoszącego tężyznę fizyczną naszych rachitycznych potomkiń.
Firma Walbarz, którą wybraliśmy, produkuje drabinki gimnastyczne do użytku domowego i zewnętrznego. Te do zamontowania pod dachem są stosunkowo kompaktowe, a pomimo tego stwarzają sporo możliwości. Można znaleźć filmiki inspirujące dziecięcymi wariacjami na szczebelkach i linach. Drabinki gimnastyczne są mniej lub bardziej rozbudowane (zarówno w wersji metalowo-linowej jak i drewnianej) i mogą być wyposażone w np.: w huśtawkę, linę wspinaczkową, uchwyty do chodzenia, czy drążek do podciągania.
My zdecydowaliśmy się na wersję ogrodową, licząc na to, że drabinki staną się – obok trampoliny – dodatkową atrakcją wyciągającą dzieci z domu. Nie pomyliliśmy się, ba nawet okazało się, że drabinki mają pewną nad trampoliną przewagę – otóż nie da się na nich leżeć. Wallbarz Summer Fun o wymiarach L 2368 x W 2064 x H 2120 mm jest wyposażony w huśtawkę z deską do 50 kg, na co absolutnie nie zważam dokładając na nią jeszcze kolejnych 6 kilogramów. Oprócz tego jest linka do wspinania, uchwyty gimnastyczne, drążek i oczywiście drabinki. Docelowa grupa wiekowa dla tego zestawu to 3-12 lat i obie nasze córki mieszczą się w tym przedziale, natomiast nie wydaje mi się, żeby nie można go było znacznie rozszerzyć wzwyż. Konstrukcja zestawu opiera się na rurach stalowych malowanych proszkowo odpornych na rdzę. Zestaw trzeba zabetonować w podłożu i lepiej nie skąpić zaprawy, bo w przeciwnym razie kołysze się razem z huśtawką.
Po paru miesiącach użytkowania możemy wystawić mu pozytywną opinię, pomimo paru niedociągnięć. Ogólnie pierwsze i drugie wrażenie jest dobre – również estetyczne. Jeśli chodzi o niedociągnięcia to instrukcja mogłaby prowadzić bardziej krok po kroku. Może jeszcze sposób mocowania linki wspinaczkowej dobrze byłoby zmodyfikować, bo spada z plastikowego pierścienia.
Jeśli chodzi o rozwój fizyczny – skorzystała całą rodzina. Samiec Alfa podczas montażu i mocowania do podłoża, dzieci podczas zabawy, ja podczas huśtania (wymachy nóg), a pies – podczas nieudolnych acz wytrwałych prób demontażu.