Jest taka ni to książka, ni to zabawka, ni to historia do opowiedzenia. To układanka magnetyczna Egmont z tablicą – scenerią i ruchomymi magnesami. Można zabrać ze sobą, rozłożyć na ławce w parku, w ogrodzie, jako uspokajacz kawiarniany czy restauracyjny zastosować. Rozkoszować się błogim spokojem i słuchać jednym uchem, jak dziecko mamrocze pod nosem zmyślone historie. Daliście się nabrać? No bo trochę żartuję rzecz jasna – tak różowo nie bywa. Ale dziecko powinno usiąść na jakiś, zależny od wieku i charakteru czas.
Mamy dwie z układanek Egmontu i chętnie kupiłabym więcej. Pierwsza z nich to Czerwony Kapturek, który urzekł nas swoją bajkowością i bardzo ładną grafiką. Jak to bywa z Czerwonym Kapturkiem – nie obeszło się bez noża, który gajowy dzierży w dłoni, może nieco nadto agresywnie. Mamy również wątek wilka, który ewidentnie nie wykazuje podstawowych funkcji życiowych. I chociaż wolę wersję lżejszą, z łagodną perswazją leśniczego i wykasływaniem połkniętych ludzi, to podoba mi się butelka w koszyku babci. Przywodzi na myśl naturalne, choć dzisiaj kontrowersyjne metody leczenia. W każdym razie bajka kończy się dobrze, przynajmniej dla niektórych, a wersji opowieści mniej lub bardziej dla dzieci, można wymyślić wiele. Możliwość wklejania magnesów w różnych konfiguracjach, w tym jeden na drugim, jest bardzo frapująca. Na przykład długo docierał do mnie fakt, że dostępne kamienie nie są dodane z myślą o babcinym ogródku. Ruchomych magnesów jest 20, wymiary złożonej teczki to 24×25 cm, po rozłożeniu 24 x 67 cm.
Drugą układanką Egmontu, którą dane nam się cieszyć jest Dom. To bardziej zaawansowana wersja, wyposażona w 100 magnesów tematycznych. Ponieważ wymiary tablicy są podobne, elementy są dużo drobniejsze. Aranżacja wnętrz jest bardzo przyjemną zabawą, nawet dla dorosłego, a perypetie zamieszkującej dom rodziny, potrafią przyprawić o dreszczyk emocji. W serii dostępne są jeszcze Zakupy, India, Dzień Misia Maxa, Farma, 4 pory roku, Pojazdy, Piraci oraz Dżungla.
Układanki magnetyczne pełnią trochę rolę domków dla lalek, pozbawionych jednego wymiaru, przez co wysoce kompaktowych. Cenię te zabawki również za zawarte w nich opowieści, które snuć możemy w nieskończoność i ten walor wielokrotnie był eksponowany w blogosferze. Ale u nas układanki Egmontu pełnią jeszcze inną rolę. Towarzyszą naszemu poczuciu humoru.