Rozsadzanie dzieci w szkole jako forma kary, prewencji, czy … próba integracji klasy?
W klasie pewnej dziewczynki wychowawczyni pousadzała dzieci według własnego klucza. Z grubsza wyglądało to tak, że nieliczni pozostali na swoich miejscach i w starym układzie, niektóre ławki stały puste, ale większość usiadła w parach mieszanych – dziewczynka z chłopcem. Często na zasadzie – tzw. grzeczne dziecko z tzw. problematycznym. Niby zwykła rzecz ale roszada ta nie spotkała się z aplauzem ze strony ani uczniów ani rodziców. Resztki, może nie aż szkolnego zapału, bo ten przestał istnieć gdzieś koło zerówki, ale szkolnej tolerancji u co wrażliwszych jednostek wyczerpały się definitywnie. Odebranie im możliwości samostanowienia z kim pozostaną w bliższej relacji, a z kim jej utrzymywać nie chcą, stało się w ich odczuciu kolejnym dowodem na to, że szkoła traktuje ich przedmiotowo. (więcej…)