Kiedy mały Findus się zgubił – książka ulubiona

Napisane przez 3 mar 2017 w Książki
Dodaj komentarz

fajna książka dla dziecka

 

Kiedy mały Findus się zgubił, Svena Nordqvista stała się ulubioną lekturą naszej 2,5-latki. Wysnułam z tego daleko idący wniosek, że zaczynamy rodzinnie erę czytania tych samych książek. Matka i córka, i ojciec i siostra. Wszyscy lubią o małym, zgubionym Findusie. Nikt się nie zniża do niczyjego poziomu, ani nikomu mózg nie paruje z wysiłku. To książka uniwersalna. Gdybym miała określać przedział wiekowy, to adresatem najmłodszym byłby szeroko rozumiany przedszkolak, a granica w górę nie istnieje. Mówię to zupełnie szczerze, a największym ograniczeniem może być wrażliwość na ten typ komizmu.

 

dobra książka dla przedszkolaka

 

„Wszędzie szukał i wołał. Boso pobiegł do szopy na narzędzia, do drewutni i do kur. Z impetem otworzył drzwi, aż kury frunęły na wszystkie strony.

Czy widziałyście Findusa?! – wydyszał.

Na pomoc, złodziej! Zbliża się byk! Gdzie jest Findus?! Pettson nie ma spodni! – kury gdakały wszystkie naraz.

Cicho! – krzyknął Pettson. Kury ucichły. – Kury ucichły. – Findus się zgubił. Był tutaj?

Nieee, tak, ak, ak, ak … – Nie sądzę, żeby dzisiaj – zagdakała Głuptaska. – Czy to ty wybierasz nasze jajka?

Pettson poszedł sobie nie odpowiadając. Te kury w jednej chwili traciły orientację i nie miały pojęcia, co się dzieje.”

 

Kiedy mały Findus się zgubił

 

Tytułowa pozycja otwiera cykl o Pettsonie i Findusie. Warto od niej zacząć również dlatego, że zawarta w niej opowieść jest prosta, choć opowiedziana w sposób wyrafinowany. Wydawałoby się, że tematyka niezupełnie dziecięca, bo historia o kocie i samotnym staruszku sugeruje raczej depresyjną lekturę wieku podeszłego. Ale nie. To mądra i pełna dowcipu narracja, będąca afirmacją życia, również w jego niesztampowym wydaniu.

 

oryginalna książka dla dzieci

 

Nie chciałabym dorabiać wielkich teorii do tej książki. Można się dopatrywać różnych walorów wychowawczych, jeżeli ktoś odczuwa taką potrzebę, ale nie wiem czy nie odbyło by się to ze szkodą dla  jej bezpretensjonalnego wdzięku. Pozwalam sobie myśleć, że treść tej książki swobodnie lewituje poza wszelkimi pedagogicznymi celami i założeniami, częstując nas intelektualnym deserem, nieco absurdalnego poczucia humoru. Ot tak, po to jedynie, aby sobie pochichotać. Dzięki Bogu, bo półki uginają się pod książkami przemycającymi treści dydaktyczne, mentorskie i umoralniające. A takich jak ta, nieszablonowych, bez fajerwerków, księżniczek, czy chociażby rówieśników w roli bohaterów – jak na lekarstwo.

 

maly-findus-sie-zgubil

 




#

Odpowiedz