Francuska firma Moulin Roty, założona ponad 40 lat temu, funduje nam podróż w czasie tworząc zabawki inspirowane minioną epoką. Ja przy takich zabawkach odprężam się i uspokajam. Prostota formy i przepiękne, ale nie atakujące naszych zmysłów kolory, idą w parze z dobrą jakością. Dobrze, że czas trochę się zatrzymał.

W naszym pokoju, w mocnej, kartonowej, malowanej walizce z rączką, mieszka mięciutki króliczek i myszka. Można by rzec, że schowali się w szafie, bo towarzyszy im garderoba, a wśród niej: sweterek, pidżama, majteczki dla królika i myszki, ogrodniczki, sukienka, marynarka i kamizelka. Wszystko to, pod warunkiem, że lokatorzy nie rozrabiają, wisi porządnie na wieszakach na drążku. Zabawka do zabrania, zabawka do kochania. I do zostawienia i mienia „na zawsze”.

To jest estetyka, którą chciałabym otoczyć dzieciństwo moich dzieci. Bez pozornej świetności i taniego efekciarstwa. Żeby umiały doceniać to, co subtelne i widzieć bardziej to, co nie rzuca się w oczy.