Można sobie zamówić kawałek lasu do domu, chociaż lepiej przynieść samemu. Tak czy siak – pomysł bardzo mi się spodobał, zwłaszcza w zestawieniu z komercyjnymi, plastikowymi domkami wróżek. Ich progu – założę się – żadna szanująca się przedstawicielka świata wyobraźni, za tony magicznego pyłku by nie przestąpiła.

Czyli może być tak: idziemy w teren i zbieramy, kamyczki, szyszki, korę drzew (zaleca się z martwych), trochę mchu (najlepiej suchego), kwiatki, listki i patyczki, a nad morzem muszelki. Ogólnie zbieramy prawie (!) wszystko co wpadnie nam w ręce, bo wróżki tak lubią. W domu bierzemy pudełko , dzielimy je na pokoje i aranżujemy zdobytym materiałem przy pomocy np. kleju na gorąco.

Możemy też oczywiście pominąć etap wycieczki i zamówić na Etsy za jedyne 176 zł (plus przesyłka…) gustownie zapakowany zestaw dobroci natury. Tak. Hmm. Polecam więc spacer. Niemniej jednak Fairyfolk mnie zainspirowała.