Wbrew prognozom pani ze sklepu, że kocyków dla dziecka nie ma co kupować, bo na pewno mnóstwo dostanę – kupiłam. I dobrze, bo córce byłoby zimno. Dlatego bardzo polecam jako prezent dla mającego się narodzić dziecka. Wbrew nieprawdziwemu przekonaniu, że kocyków może być za dużo. Zwłaszcza takich.

Produkty Lela Blanc ujęły mnie grafiką rodem z Pana Kuleczki, za sprawą geniuszu pani Elżbiety Wasiuczyńskiej i państwa Pawlaków. Polecam przejedzonym motywem księżniczek, minionków i innych frołzenów. Mamy do dyspozycji szereg wzorów, kolorów i produktów – bo Lela Blanc ma nie tylko kocyki (w różnych rozmiarach i grubościach), poduszki, przewijaki, mufki i czapki, ale również wkładki do wózka, ochraniacze na pasy i maty piknikowe.

Jakość nie ustępuje niczym wyglądowi. Przyjazne alergikom wypełnienie, nadruk dający efekt trójwymiarowości, bardzo dobrej jakości bawełna i polar minky, wytrzymały u nas wiele prań i przygód różnorakich. To była – i nadal jest, chociaż minęły prawie dwa lata – rzecz używana codziennie. A w szpitalu, w pierwszych dniach życia mojego dziecka, pielęgniarki od szczepień poznawały nas … po kocyku. To tyle jeśli chodzi o moją urodę i inteligencję. Każdy wyróżnia się czym może. Dlatego kupiłam jeszcze drugi, większy kocyk.